곡 정보
-
- Bezczelni
- Parias,Szczur
- Parias
Heh Jeste?my rakiem, zara?amy przez s��owa
Oddzia��ujemy my?l?, establishment ma w nas wroga
El musi pyszcze? bo gdy sw?dzi to drapie
Wymiatam prawd? spod dywanu, trupy chowam w szafie
?wiadomo?? - raz, dwa, rozum - trzy, sumienie
Cztery, si��a - pi??, w pi??ci ?ciskam kamienie
Nigdy nie kupi? nas mass media za ?eton
To jest rap, a recenzentem zawsze jest beton
?mie? z fleszem, wy��apa��by flesz na troje
Tu nie ma cool i luz, bo facet reaguje
Facet, atrapy zda?, liczy? pozory
Emocjonalne przedszkolaki, marsz do szko��y
N?dznicy z wyboru, nas trzech
Spytasz o cen? wolno?ci, to us��yszysz nasz ?miech
Nas trzech etosowi rapu wiernych
Nigdy biernych, warszawski klan bezczelnych
Pelson
Jak nocny z��odziej w twoj eter si? wkrada
P Jego ��upem jest twoja uwaga
Nie z��o?y�� broni, czytaj - nie przesta�� my?le?
Cho? chce tego ca��y establishment
Patrz? prawdzie w oczy, widz? wroga w nim
Moj strach dla nich - woda na m��yn
Ale strachu nie ma, dzi? kpi? ?miem
Tak ?yj?, czuj?, nie umiem by? t��em
Tabloidowe emocje, masowy eskapizm
Pachnie ��atwym ?yciem, on tak nie potrafi
Prowadzi go instynkt i spragniony umys��
Cz?sto wbrew, na przekor, zawsze pe��en dumy
I niepotrzebny mu tani splendor
Bo tacy jak on byli, s? i b?d?
Prawdy ucz? ich ��zy, upadki ?ycia
Nigdy w opcji ?yj i nie zadawaj pyta?
W��odi
Walczymy s��owem, g��os to bro?
Szesna?cie wersow prosto w skro? heh
Bezczelni non stop kpi?
Ze ?wiata, gdzie szcz??liwi z fors? ?pi?
Tu, gdzie raperzy zamienili bunt na
Czerwony dywan, to lalki na sznurkach
Prosty uk��ad, raz b?d? b��aznem
Pokochaj bran?? i nie wracaj na podworka
Wu i tych dwoch - elita wykl?tych
Na zawsze odrzucone komercyjne oferty
Te gazety nie napisz? nic o nas
Nie chc? muzyki, chc? og��osi? czyj? romans
Wolny umys��, serce szczere
R?ka pewna mi?dzy nim a papierem
THC menel kontra notable
Zakulisowe gry i ten ?wiata fragment
Fragment audiobooka Z��y Leopolda Tyrmanda, czyta Marek Kondrat
To jest warszawska sprawa, sprawa, sprawa
Tu nale?y szuka? wyja?nie? w problemach i tradycjach naszego miasta
W nastrojach, kolorycie wielkiej Warszawy...
Tu chodzi o du?e rzeczy panowie
Oddzia��ujemy my?l?, establishment ma w nas wroga
El musi pyszcze? bo gdy sw?dzi to drapie
Wymiatam prawd? spod dywanu, trupy chowam w szafie
?wiadomo?? - raz, dwa, rozum - trzy, sumienie
Cztery, si��a - pi??, w pi??ci ?ciskam kamienie
Nigdy nie kupi? nas mass media za ?eton
To jest rap, a recenzentem zawsze jest beton
?mie? z fleszem, wy��apa��by flesz na troje
Tu nie ma cool i luz, bo facet reaguje
Facet, atrapy zda?, liczy? pozory
Emocjonalne przedszkolaki, marsz do szko��y
N?dznicy z wyboru, nas trzech
Spytasz o cen? wolno?ci, to us��yszysz nasz ?miech
Nas trzech etosowi rapu wiernych
Nigdy biernych, warszawski klan bezczelnych
Pelson
Jak nocny z��odziej w twoj eter si? wkrada
P Jego ��upem jest twoja uwaga
Nie z��o?y�� broni, czytaj - nie przesta�� my?le?
Cho? chce tego ca��y establishment
Patrz? prawdzie w oczy, widz? wroga w nim
Moj strach dla nich - woda na m��yn
Ale strachu nie ma, dzi? kpi? ?miem
Tak ?yj?, czuj?, nie umiem by? t��em
Tabloidowe emocje, masowy eskapizm
Pachnie ��atwym ?yciem, on tak nie potrafi
Prowadzi go instynkt i spragniony umys��
Cz?sto wbrew, na przekor, zawsze pe��en dumy
I niepotrzebny mu tani splendor
Bo tacy jak on byli, s? i b?d?
Prawdy ucz? ich ��zy, upadki ?ycia
Nigdy w opcji ?yj i nie zadawaj pyta?
W��odi
Walczymy s��owem, g��os to bro?
Szesna?cie wersow prosto w skro? heh
Bezczelni non stop kpi?
Ze ?wiata, gdzie szcz??liwi z fors? ?pi?
Tu, gdzie raperzy zamienili bunt na
Czerwony dywan, to lalki na sznurkach
Prosty uk��ad, raz b?d? b��aznem
Pokochaj bran?? i nie wracaj na podworka
Wu i tych dwoch - elita wykl?tych
Na zawsze odrzucone komercyjne oferty
Te gazety nie napisz? nic o nas
Nie chc? muzyki, chc? og��osi? czyj? romans
Wolny umys��, serce szczere
R?ka pewna mi?dzy nim a papierem
THC menel kontra notable
Zakulisowe gry i ten ?wiata fragment
Fragment audiobooka Z��y Leopolda Tyrmanda, czyta Marek Kondrat
To jest warszawska sprawa, sprawa, sprawa
Tu nale?y szuka? wyja?nie? w problemach i tradycjach naszego miasta
W nastrojach, kolorycie wielkiej Warszawy...
Tu chodzi o du?e rzeczy panowie
멜론 님께서 등록해 주신 가사입니다.